Są w życiu rzeczy pewne.
Podatki.
Śmierć.
I to, że gdy spadnie śnieg, internet natychmiast ogłosi upadek państwa.
Zazwyczaj wystarczy kilka centymetrów białego puchu lub jak wczoraj dla odmiany burza śnieżna, żeby Facebook i X zamieniły się w centrum dowodzenia kryzysowego, pełne specjalistów od zimowego utrzymania dróg, meteorologii, logistyki i zarządzania kryzysowego. Wszyscy z wykształcenia oczywiście „eksperci”, najlepiej z sojowym latte w ręku, siedząc wygodnie na kanapie.
„Znowu drogowców zaskoczyła zima!”
„GDDKiA śpi!”
„Ja bym to zrobił lepiej!”
No pewnie, że byś zrobił. W komentarzu.
Wystarczy dwa centymetry śniegu, żeby internet eksplodował.
„Ja to bym zrobił inaczej”.
„Wystarczyło wcześniej wyjechać”.
„W Niemczech by tak nie było”.
Zawsze w Niemczech jest lepiej. Zawsze.
Problem w tym, że ci sami ludzie, którzy krzyczą o nieudolności służb, często nie potrafią wyjechać z osiedla, gdy pług jeszcze nie zdążył do nich dotrzeć. Ale autostrada, ekspresówka i burza śnieżna – tu już każdy jest specjalistą od logistyki zimowej.
Dwa centymetry śniegu i Armageddon
Dla części internetu śnieg to już kataklizm.
Nie burza śnieżna.
Nie zamieć.
Nie huragan z opadami poziomymi.
Śnieg. Po prostu śnieg.
I wtedy zaczyna się dramat:
– nie da się wyjechać z parkingu,
– samochód się ślizga,
– droga nie jest czarna jak asfalt w lipcu,
– a przecież „ja mam ważne sprawy”.
Tymczasem pokolenie lat osiemdziesiątych, gdy widziało taką pogodę, wyciągało sanki, a nie telefon. Nikt nie nagrywał rolek, nikt nie wzywał drogowców do dymisji. Było zimno, było biało — normalna sprawa.
Zima to jedno. Burza śnieżna to zupełnie inna bajka
I tu dochodzimy do sedna, które internet wyjątkowo lubi ignorować.
Zwykła zima — tak, od tego są służby, żeby sobie radzić.
Ale burza śnieżna to już nie jest „więcej śniegu”. To jest żywioł.
Wiatr, który w minutę zasypuje to, co pług odgarnął pięć minut wcześniej.
Widoczność taka, że kończą się drogi, a zaczyna mleko.
Śnieg nawiewany bokiem, do góry i wbrew zdrowemu rozsądkowi.
I wtedy nagle okazuje się, że żadne służby na świecie nie wygrywają z pogodą.
Ani w Polsce.
Ani w Niemczech.
Ani w Skandynawii, którą tak chętnie stawiamy za wzór.
Tylko że o tym już się nie nagrywa filmów.
Internetowy ekspert kontra fizyka
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że burza śnieżna trwa kilka godzin, ale internetowy osąd trwa wiecznie.
Filmik z zasypanej ekspresówki? Jest.
Komentarze? Są.
Film z tirami stojącymi w śniegu?
Jest.
Komentarze?
Oczywiście: „Skandal”, „państwo z kartonu”, „drogi trzeciego świata”.
Wnioski? Zawsze te same: ktoś zawalił, ktoś nie przygotował, ktoś powinien polecieć ze stołka.
Tylko nikt nie bierze pod uwagę jednego drobnego szczegółu:
fizyki nie da się oskarżyć w komentarzu.
Nie da się napisać: „wiatr powinien wiać wolniej”.
Nie da się złożyć skargi na opady poziome.
Nie da się wezwać burzy śnieżnej do tablicy.
Ale Facebook spróbuje.
Kierowca zawodowy wie swoje
Każdy, kto spędził zimę w trasie, wie jedno: są momenty, gdy stanie jest mądrzejsze niż jazda. I że czasami najrozsądniejszą decyzją nie jest pretensja, tylko cierpliwość.
Burze śnieżne nie zdarzają się codziennie.
Nie projektuje się pod nie dróg „na zapas”.
To są sytuacje wyjątkowe, ekstremalne, nieprzewidywalne.
Ale w epoce internetu wszystko musi mieć winnego. Najlepiej natychmiast.
Natura nie zapytała Facebooka o zgodę
I tu wracamy do punktu wyjścia.
Raczej nic nie zapowiada zmian, bo kiedy patrzymy, w jakim kierunku zmierza społeczeństwo — i to nie tylko w Polsce — widać wyraźnie, że internet coraz częściej myli pojęcia, upraszcza rzeczywistość i zamienia złożone sytuacje w proste hasła do komentarzy.
A dopóki internet będzie mylił zimę z burzą śnieżną, dopóty co roku będziemy mieli to samo: te same filmy, te same komentarze i to samo wielkie zdziwienie, że natura nie zapytała Facebooka o pogodę.
Kabina, kawa i coś, co oderwie myśli od tachografu – jeśli tu zaglądasz, to wiesz, o co chodzi.
Masz ochotę dorzucić się na kawę za ten wpis albo po prostu doceniasz to, co robię? Będzie mi miło – w trasie każda kawa smakuje lepiej 😉☕
Jeśli nie chcesz przegapić kolejne wpisy — zasubskrybuj bloga. Formularz znajdziesz na dole strony.
Szerokości, przyczepności i spokojnych kilometrów! 🚛💨
Zostaw komentarz