Historia kierowców ciężarówek z Filipin, którzy przyjechali do Europy w poszukiwaniu lepszego życia. Nie spodziewali się, że zostaną współczesnymi niewolnikami. Pracowali ponad swoje siły za niskie stawki, łamiąc przy tym wiele procedur bezpieczeństwa. Jak to możliwe, że oszuści, którzy wykorzystywali ich trudną sytuację wciąż czują się bezkarni? Jak polskie firmy pomagają omijać restrykcyjne przepisy, które obowiązują w innych krajach europejskich?

Jakiś czas temu wspominałem o tym na blogu. Pruszków, Sochaczew. Wielu Filipńczyków spotykam jedżących już od dłuższego czasu u polskich „dziad-transów”.

Holendrzy, Duńczycy to wyższa szkoła wykorzystywania oraz zapędów rasistowskich…. przedsiębiorcy mają się od kogo uczyć…Za kierownicą Filipińczycy za 900 euro netto. Szef podobno daje na jedzenie… masakra. Często można spotkać ich na autostradzie A7 za Hamburgiem jeżdżących na trasie NL-DK, polskie auta ciągające holenderskie i duńskie naczepy.. Auta i zatrudnienie u polskich pseudo-przewoźników. Powrót do Filipin raz na rok na kilkanaście dni na koszt polskiego szefa…